środa, 29 grudnia 2010

Topy i klapy, czyli wielkie serialowe podsumowanie 2010 (vol 1)

Sezon rankingów, podsumowań, wyróżnień i klap w pełni, bo oto się rok 2010 chyli ku końcowi. I choć obrazy na wielkim ekranie są mi niezwykle bliskie, to mój prywatny rok był zdominowany przez seriale i to o ich ranking się pokuszę. Zacznę mych prywatnych hitów. Niektóre z nich, to debiuty, inne gościły na ekranach we wcześniejszych sezonach.



TOP

Mad Men

Niegdyś o nim już wspomniałam, ale zasługuje na jeszcze więcej ciepłych słów. Choć na ekranach telewizorów gości od 2007, to prawdziwą karierę zrobił właśnie w tym roku. Mnie zauroczył swym leniwym klimatem, świetnym scenariuszem i przede wszystkim momentem, w którym się rozgrywa- cudownymi latami 60'. Obsypany nagrodami serial dla myślących.



Pamiętniki wampirów

I gdyby ktoś mi powiedział rok temu, że pochwalę serial dla nastolatek wyprodukowany na fali żałosnego "Zmierzchu" i to na dodatek w USA, to zaśmiałabym się w głos. A jednak... Momentami przypomina operę mydlaną z serią zaskakujących omyłek, ale przez większość czasu jest naprawdę dobrze. Trzyma w napięciu, historia nie jest przewidywalna, a bohaterowie miałcy. I bywa naprawdę brutalny.









Glee

Serial pastisz obśmiewający idealne (lub mniej) życie amerykańskiego nastolatka? Dlaczego nie! A wszystko to w formie musicalu. Bohaterowie są przerysowani, ich problemy niecodzienne, a jedynym słusznym ich rozwiązaniem, to wyśpiewanie. O dziwo serial został przyjęty w USA (i na całym świecie) bardzo ciepło. Młodzi ludzie udzielający się w serii zdobyli sławę, a przy ich talentach wokalnych, pewne jest, że jeszcze o nich usłyszmy. Do tego solidna dawka humoru. Choć seria druga, emitowana aktualnie nie jest już tak dobra i świeża, to koniecznie musi się znaleźć na moim topie.



Misfits

Bo Brytyjczycy i tak potrafią najlepiej. To ich poczucie humoru, sposób bycia, muzyka, bezkompromisowość i nonkonformizm trafia do mnie najmocniej. To serial o superbohaterach z przypadku. Nie są piękni, nie są mądrzy, nie są wzorami do naśladowania. Piją, przeklinają i lubią dobą zabawę. Są dziwnie bliscy pomimo, że od czasu do czasu któryś z nich staje się niewidzialny, albo cofnie czas... Marzyłoby się, by serial ten został wyemitowany w Polsce.


Jak poznałem waszą matkę

Rzadko, który serial komediowy potrafi być śmieszny przez kilka sezonów. Ten jest szóstą serią, a twórcom nadal nie brakuje pomysłów. Każdorazowe spotkanie z Barneyem i ekipą sprawia, że na mej twarzy gości uśmiech. Co zaskakujące humor nie jest przaśny i oczywisty. Mnóstwo w tym serialu nawiązań do popkultury, i tak choćby odcinek z gwiazdorem "Lost" czy dość częste przywoływania kultowego "Doogiego Howsera" (co rzecz jasna zrozumiała w końcu Neil P. Harris, to Barney). Współcześni "Przyjaciele" trzymają poziom.


Co na pewno jeszcze warto zobaczyć?
"Bardwalk Empire"- hicior sygnowany wielkim nazwiskiem filmowym, czyli swe paluchy doń włożył Martin Scorsese. O mafii, prohibicji, narodzinach wielkich bossów w latach 20' ubiegłego wieku.
"Walking Dead"- jeśli jest się fanem grozy, Stephena Kinga i komiksów. No i zombie nie przyprawiają o ciarki.
"Breaking Bad"- o narkotykach i robieniu interesu po swojemu. I kryzysie wieku męskiego w nieco zaskakujący sposób.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz