czwartek, 23 grudnia 2010

Machina ruszyła na dobre.

fot. materiały prasowe Neinve
gazeta.pl
Tyleż samo zwolenników, co przeciwników. Obie strony mają rację i nie sposób dogodzić nikomu. Jedno, co je łączy, to świadomość, że coś trzeba zrobić. Przebudować, odrestaurować, wyczyścić, wprowadzić godnie w XXI wiek. I tak dzisiaj ruszyła rozbiórka katowickiego dworca PKP, który od lat był powodem kpin i żartów turystów z całej Polski. A kiedy taki podróżnik przypadkiem zabłąkał się w rejony dworcowe, powiedzmy w godzinach późno popołudniowych, to do śmiechu było mu znacznie mniej. Strach oblatywał każdego. Więc padają na ziemie architektoniczne potworki i jednocześnie unikalne próbki brutalizmu. Pod ciężką maszynerią znika dworzec widmo, o którym od lat dyskutowali dziennikarze, architekci, politycy i my- użytkownicy. I z własnego doświadczenia wiem, że mało kto zachwycał się słynnymi kielichami. Dla większości, to paskudny relikt i pozostałość po szarych i smętnych latach PRL-u. I nie wiem komu przyklasnąć- znawcom zabytków czy przeciętnym "odbiorcom"... Szansa na godne odrestaurowanie była znikoma, bo sama renowacja parokrotnie przewyższała budową nowego dworca- galerii handlowej. A znawcy dziedziny już przypominają jak szybko i barbarzyńsko potraktowano niegdyś Giszowiec. Nie ma możliwości, by wilk był syty, a owca cała. Stary dworzec znika w tumanach kurzu, pasażerowie bystro spoglądają w dal w poszukiwaniu peronu nr 5, który nie istnieje (jaka szkoda, ze nie 9 i 3/4, bo do Hogwartu pewnie niejeden by się wybrał!), a handlowcy zacierają ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz