poniedziałek, 10 stycznia 2011

Czech i Polak, nie bratanki.

moveoneinc.com
Moja wielka atencja dla narodu czeskiego narodziła się wraz z poznaniem ich fenomenalnego kina, i tego dawniejszego (Pociągi pod specjalnym nadzorem, Pali się moja panno, Miłość blondynki) jak i tego już bardzo bliskiego, współczesnego (Butelki zwrotne, Guzikowcy, Opowieść o zwyczajnym szaleństwie, Obsługiwałem angielskiego króla). W obu przypadkach są to przykłady, które można mnożyć. I kiedy tak zafascynowana śledziłam dorobek sąsiadów, to aż mnie zabolało i zakuło, że my, Polacy nie umiemy. A przecież jesteśmy za miedzą, tuż obok! Nam lekkie kino nie wychodzi. I mamy ekranizacje wszystkich lektur szkolnych oraz mądre słowa wieszczów wszelkiej maści, mamy też rozrachunkowo-rozliczeniowe kino zajeżdżające na śmierć polską historię od 1945 do 1989. Mamy jeszcze lukrowane historyje miłosne o absurdalnie brzmiących tytułach (te chyba same z sobą rozmawiają- Tylko mnie kochaj! Dlaczego nie? Ja wam pokażę! Jeszcze raz, Rozmowy nocą więc Nie kłam Kochanie..). No i czasem na ekrany wejdzie obraz, smutny aż strach, ukazujący patologię, Polskę klasy b i cierpiące dusze. Zgroza! Nasi (nie)współbracia z lekkością i pietyzmem opowiadają o groteskach zwyczajności dzisiaj. O ludziach jak my, uwikłanych w swoje historie. Banalne, a ważne. I takie były moje myśli niegdyś i powróciły one zaledwie kilak dni temu po przeczytaniu arcygenialnego artykułu Mariusza Szczygła "Fałszywa polędwica". O lekkości pióra tegoż dziennikarza nie ma nawet co wspominać, bo cytując klasyka- oczywista oczywistość. Jednak sam artykuł wart jest odnotowania. Bo nie tylko zabiera nas w komiczno-irracjonalną podróż do czeskich zakamarków duszy, to jeszcze sprawia, że Polak szybko wpaść może w kompleks. Albo w chwilę zadumy. Nie zdradzę clue, ale polecam tak gorąco jak rzadko. Opowiada zaskakująca historię Jary Cimrmana- geniusza, tajemniczego osobnika o życiu barwnym i niezwykłym. Człowieka, o którym wiadomo mniej niż więcej, a w Czechach doczekał się kultu, wręcz narodowego. Co dziwić może, bo przecież społeczność ta laicka, wyzbyta świętości, odczuć wielce patriotycznych czy martyrologicznych, jest. Ich szwejkowaty charakter po stokroć wypływa na wierzch, kiedy dowiadujemy się więcej o Cimrmanie. I dajemy się uwieść grotesce, humoresce, psikusowi. Tylko piecze gdzieś wewnątrz, że oni mogą, a my nie...

5 komentarzy:

  1. Gratuluję rękawiczki są twoje ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tylko Ich kino, czy sama Ich kultura są lekkie, smaczne i godne pozazdroszczenia. Spędziłam tam kiedyś niespełna dwa tygodnie- objechałam dookoła (od Morawskiego Krasu aż po Mariańskie Łaźnie) i muszę przyznać, że oni w ogóle są dużo bardziej... "lekkostrawni". Mają jakiś taki wewnętrzny lajt, spokój, humor, sama nie wiem, jak to nazwać... ale w porównaniu z Nimi, czasami mam wrażenie, że większość Polaków ma jakieś permamentne zadęcie i chodzi z kijem od szczotki wsadzonym tam, gdzie słońce nie dociera. I tego zazdroszcze najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. szkoda, że się anonimowy ktoś nie podpisał:))

    ale racja- się nogmai i ręcami pod tym JA popdisuję.

    a Gosi dziękuję))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. cześć Oleńko:))

    następnym razem poproszę o sygnaturę:D

    m.

    OdpowiedzUsuń